Podczas ostatniej sesji radni miejscy długo dyskutowali nad sprawą kary umownej od przedsiębiorcy, który ponad 10 lat temu zakupił od gminy działkę, na której wybudował obiekt o przeznaczeniu niezgodnym z tym, który był zadeklarowany w umowie. Radni poproszeni zostali przez przewodniczącego Krzysztofa Ojczyka o wydanie opinii w kwestii: czy zgodzić się na proponowane przez przedsiębiorcę 100 tysięcy złotych wobec żądanych przez gminę 300 tysięcy? Propozycja ugody została pozytywnie zaopiniowana, co natychmiast wywołało burzę w eterze z wieloma przekłamaniami bardziej czy mniej świadomymi.
Otóż nie ma ugody, radni wydali tylko opinię, która przecież nie jest wiążącą decyzją. Nie podjęta została żadna uchwała o zgodzie na ugodę. Sprawa rzeczywiście nie jest prosta, dlatego warto przyjrzeć się chronologii wydarzeń.
Wszystko zaczęło się 26 października 2006 roku, kiedy to przedsiębiorca zawarł z gminą umowę dotyczącą zakupu przez niego działki budowlanej wartej blisko 350 tysięcy złotych. Zgodnie z treścią oferty na działce miał powstać obiekt handlowy z przeznaczeniem na handel częściami do samochodów ciężarowych i osobowych oraz samoobsługowa myjnia samochodowa. Termin ukończenia inwestycji wyznaczony został na 72 miesiące od dnia zawarcia umowy. Ustalono przy tym kary umowne w wysokości 100 tysięcy złotych za każdy rozpoczęty kwartał przekroczenia terminu realizacji inwestycji i milion złotych za zmianę użytkowania budynku na wielkopowierzchniowy obiekt handlowy w ciągu 10 lat. Umowa zawiera też zapis: „Dopuszcza się możliwość odstąpienia od dochodzenia kar umownych w przypadku wykonania inwestycji w określonym terminie w stanie surowym zamkniętym wraz z elewacjami”.
Po tym terminie gmina ustaliła, że jest tam restauracja, w związku z czym wezwała przedsiębiorcę do zapłaty kary umownej w wysokości 300 tysięcy złotych. Pieniądze nie wpłynęły, więc gmina wystąpiła do Sądu Rejonowego z wnioskiem o nadanie aktowi notarialnemu klauzuli wykonalności.
26 października 2016 roku sąd wniosek oddalił, wobec czego gmina wniosła zażalenie do Sądu Okręgowego w Tarnowie. Przedsiębiorca był skłonny do polubownego załatwienia sprawy. Zaproponował dobrowolną wpłatę w wysokości 100 tysięcy złotych przy równoczesnej rezygnacji przez gminę z pozostałej części żądanej kwoty. Postępowanie sądowe zostało zawieszone z uwagi na konieczność zasięgnięcia w sprawie opinii. Przedsiębiorca utrzymuje, że termin wykonania inwestycji został dotrzymany, chociaż przyznaje, że inne jest jego przeznaczenie niż to, które było deklarowane w umowie.
Gmina zleciła zewnętrznej kancelarii adwokackiej sporządzenie opinii prawnej , która zawiera ocenę różnych wariantów ryzyka. Według tej opinii lepiej jest zawrzeć ugodę i zgodzić się na proponowane przez przedsiębiorcę 100 tysięcy złotych, niż zdecydować się na ciągnące się latami rozprawy sądowe, których kontynuowanie wiąże się z kosztami. Przekonujące wydaje się przypuszczenie, że nawet przy pozytywnym dla gminy rozstrzygnięciu sądowym, które nastąpić mogłoby w trudnej do określenia przyszłości, może pojawić się trudność ze ściągnięciem zasądzonej kwoty z uwagi na przykład na możliwą utratę płynności finansowej po stronie przedsiębiorcy. Niewykluczone też, że po wyroku wydanym przez Sąd Okręgowy, w ruch poszłyby kolejne procedury prawne, a w sprawę zaangażowane zostałyby kolejne instancje sądowe. Autor opinii prawnej sugeruje więc zawarcie ugody i przyjęcie proponowanych przez przedsiębiorcę 100 tysięcy złotych, co definitywnie zamknęłoby ciągnąca się w nieskończoność sprawę. Tyle w skrócie, bo w tej sprawie zebrała się już spora sterta dokumentów słanych przez obie strony i sądy.
Czy przyjęcie ugody będzie korzystne dla gminy? Warto zacytować tutaj radcę prawnego, który stwierdza, że umowa przewiduje dwie podstawy do naliczenia kar umownych. Jedna kara to jest za niezrealizowanie inwestycji w okresie 72 miesięcy od listopada 2006, ten warunek akurat przedsiębiorca zrealizował bo wybudował. Natomiast druga podstawa do naliczania kar to jest zmiana przeznaczenia obiektu na obiekt wielkopowierzchniowy. Z tego tytułu gmina nie dochodzi kar, ponieważ w tym przypadku on nie zaistniał. Gmina dochodzi tylko kary z racji tego, że przedsiębiorca zrealizował inny obiekt niż deklarowany. Autor opinii podkreślał , że nie spotkał się z przypadkiem, aby kara umowna zbliżona była wysokością do ceny zakupu działki, a w tym wypadku sięgnęła by kara 86 procent wartości zakupionego przez przedsiębiorcę gruntu. Sądy raczej nie orzekają kar w tak drastycznych wysokościach. Radca prawny zauważył też, że gmina z powodu działalności w rzeczonym obiekcie ( restauracji) nie ponosi żadnych strat, a wręcz odwrotnie, uzyskuje podatki. Należy jeszcze jedno wyjaśnić-przedsiębiorca złożył pozew o pozbawienie gminy tytułu wykonawczego wykonalności wraz z wnioskiem o zabezpieczenie. Oznacza to, że gmina nie może z klauzuli skorzystać i żadnych pieniędzy nie otrzyma dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok w tej sprawie.